Każdy Dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Każdy Dzień sprawia, że wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden Dzień naraz. Czasem słońce zachodzi wcześniej. Nie ma Dnia, który trwałby wiecznie.

września 26, 2015

Rozdział 19

-Cześć kociaku- słyszę zaraz po obudzeniu.
Chwila. Próbuję przypomnieć sobie wszystko. Pamiętam las. Sernika. I chyba zemdlałem, bo taśma kończy mi się zaraz po tym jak zostałem postrzelony.
Nie muszę się wysilać, żeby stwierdzić, że jestem w szpitalu. Nie wiem jak długo. Przy moim łóżku siedzi wysoka blondynka o ostrych rysach. Ma duże, zielone oczy, ozdobione gęstymi rzęsami. Zdecydowanie jest ładna.
-Co ja...- Zaczynam.- Gdzie jest mój brat?
-Oh, gdy lekarze dwa tygodnie temu stwierdzili, że twój stan jest stabilny wrócił do szkoły. Obecnie jest na lekcjach ale poprosił mojego brata, żebym tutaj wpadała skoro mam wolne.
-Spałem przez dwa tygodnie?- Pytam z niedowierzaniem.
-Właściwie- uśmiecha się a w jej oku pojawia się łobuzerski błysk- to prawie miesiąc. Pierwszy tydzień spędziłeś na OIOMie, podczas drugiego byłeś wieziony z jednej sali operacyjnej na drugą... No i w końcu jakoś się ustabilizowałeś. Ale... To chyba nie jest twój rekord... Mam racje śpiąca królewno?
-Z tego co wiem wcześniej byłem ponad pół roku więc... Tia. Jak masz na imię?
-Katherine Chloe Mircal Vey. Ale możesz mi mówić Kate.
Przyglądam jej się. Ma znajomą twarz.
-Nie jesteś czasem modelką?
-Uważasz, że się nadaję?
Spoglądam na jej długie nogi i zgrabne ciało.
-Może- odpowiadam.
-Tak czy nie?
-Zdecydowanie tak, skarbie.
-A więc- odpowiedziała prostując się i odrzucając kosmyki włosów do tyłu.- Tak, jestem modelką.
Kate wyciąga telefon i dzwoni do Edena. Uśmiecha się do mnie i wychodzi. Po kilku minutach wraca z Edenem. Cóż, Kate jest naprawdę wysoka. Ma szpilki ale i bez nich byłaby wyższa od mojego młodszego brata który jest niższy tylko i kilka centymetrów ode mnie.
***
-Myślisz, że założysz sobie kartę stałego klienta?- Spytał Eden gdy zostaliśmy sami.
-Myślę nad tym. Jakim cudem jeszcze żyję?
-Chris pobiegł za tobą. Znalazł cię gdy się wykrwawiałeś. I znalazł też Sernika. Ogólnie rzecz biorąc, to było z tym wszystkim trochę zamieszania ale... Jest po wszystkim. Haker nie żyje. Koniec skrytobójców i innych śmiertelnych gierek. To koniec. Zostaliście oznaczeni Orderem Zorzy Polarnej i Wilka Południa. Anastasia pracuje w policji. Steve dostał stanowisko zarządzania jakąś tajną organizacją. Marek patroluje tereny poza ogrodzeniem. Chris pracuje w wojsku. Elizabeth wyjechała do Unii Europejskiej. Możesz robić co chcesz.
-Co chcę?
-Tak.
-Kiedy Kate ma najbliższy pokaz?
-Nie wiem. Chyba w sobotę. A co?
-Myślisz, że mógłbym być jej osobistym ochroniarzem?
-Czy ja wiem? Chyba cię lubi. Może się zgodzi.
***
Tak więc przez dwa następne lata jeździłem z nią na każdy jej pokaz. Dla ludzi byłem tylko jej ochroniarzem ale nasz związek był bardziej intymny. Nie było to nic poważnego. Kate próbowała uleczyć serce po narzeczony który zdradził ją z jej siostra a ja szukałem odskoczni od całego tego zła. Rozstaliśmy się w pokoju, właściwie jeszcze przez kilka tygodni po naszym rozstaniu jej towarzyszyłem.
Eden dostał kontrakt na pięć lat na budowę kompleksu sportowego oraz hotelu przy jeziorze. Przez ten czas prawdopodobnie wrócę do wojska. A potem? Może odwiedzę Tess. Może wrócę do  d o m u.


____________________

Krótki rozdział, ale chciałam przyśpieszyć akcję. Mamy pięć lat do powrotu Daniela do Republiki. Czyli około 7-8 rozdziałów według mojego planu. A jeśli znajdą się chętni na czytanie dalszych losów June i Daya (czyli po epilogu!!!! *fangirling*) to około 30-40 rozdziałów. Komentujcie! Udostępniajcie! To motywuje!
A co jest 28 września?! No co jest?! Jesteśmy małym fandomem, ale wielkim! Dzień republiki! Czyli trzecia rocznica odkąd nasza trylogia jest z nami! Świętujemy? Świętujemy! Będziecie mogli spodziewać się jakiś nowych editków, może jakiś mini filmik, #LegendFact... No i kilka nowych rozdziałów. Może nawet finałowy rozdział... (epilog "Patrioty"!!!!!!)