Wczoraj minęło pół roku odkąd razem mieszkamy. Daniel zabrał mnie
wieczorem na spacer z Alex. Wszystko było dobrze aż nie zaczęło
padać. To nie był jakiś tam deszczyk podczas którego można
tańczyć, śpiewać i całować się jak na filmach. To była
porządna ulewa, deszcz był zimny a krople waliły w nas z taką
siłą, że mam parę siniaków.
Gdy wróciliśmy do
naszego mieszkania wszyscy byliśmy cali mokrzy. Razem z Danielem
przywróciliśmy sierść Alex do porządku i daliśmy jej miskę
wody.
Prawdę mówiąc
byłam wykończona i jedyne na co miałam ochotę to wczołgać się
do łóżka z ciepłą herbatą albo od razu iść spać, ale gdy
tylko zaczęłam się przebierać Daniel wziął mnie na ręce
-Nie chcę być nie
miły-powiedział z uśmiechem.- Ale Alex nie jest jedyną osobą
która musi się umyć.
-W takim razie
będziesz musiał mnie umyć bo ja nie mam już na nic siły.
Daniel się zaśmiał
i w kilka sekund znaleźliśmy się już pod prysznicem. Daniel
odkręcił ciepłą wodę. Przytuliłam się do niego i zamknęłam
oczy. Wsłuchiwałam się w szum wody i bicie jego serca. Wkrótce
wszystko zaczęło się robić coraz cichsze a moje myśli powoli
znikały. Do rzeczywistości przywrócił mnie dźwięk zakręcanej
wody. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Daniela z wyrzutem.
-Jezu, June.
Naprawdę jesteś wykończona- powiedział całując mnie w czoło.
***
Gdy otworzyłam oczy
byłam zlana potem. Myśli mi się mieszają i na początku nie wiem
gdzie jestem. Staram się uspokoić a gdy mi się już to udaje
spoglądam na zegarek. 4:15. Wszystko mnie boli.
-June?- Słyszę
zaspany głos Daniela.- Wszystko dobrze?
Daniel zapala lampkę
nocną i spogląda na mnie z troską.
-Dobrze się
czujesz?- Pyta w końcu.
Chcę mu
odpowiedzieć ale z mojego gardła wydobywa się jęk. Zamykam oczy i
kręcę głową.
Daniel przykłada mi
dłoń do czoła. Po chwili ją zabiera i przybiera naprawdę
zmartwiony wyraz twarzy. Całuje mnie delikatnie w czoło, wstaje i
idzie do kuchni. Po chwili wraca z termometrem, szklanką wody i
tabletką na gorączkę. Podaje mi termometr. Do pokoju wbiega Alex i
obydwoje z Danielem wpatrują się we mnie w ciszy. Po chwili słychać
ciche pip. Patrzę na termometr a potem podaję Danielowi. 39.1
-Masz- podaje mi
tabletkę i szklankę z wodą.- Jutro rano zadzwonię do Tess.
Połykam tabletkę i
obserwuję jak Daniel odnosi termometr a po chwili wraca z mokrym
ręczniczkiem. Kładzie się obok mnie, opadam na jego pierś. Daniel
całuje mnie w czoło i kładzie zimny okład na moim czole.
-Kocham cię-
szepczę i zamykam oczy.
Ostatnim dźwiękiem
jaki do mnie dociera jest jego odpowiedź:
-Ja też cię
kocham.
***
Budzi mnie
szczekanie psa. Spoglądam na zegarek. Jest 8:50. Zerkam na Daniela
który właśnie otworzył oczy. Uśmiechnął się na mój widok
-Wyglądasz już
lepiej. Jak się czujesz?- Pyta dotykając mojego czoła.
-Lepiej ale wciąż
źle.
Daniel wstaje i się
ubiera. Wychodzi z sypialni. Alex nie przestaje szczekać.
-Daniel- krzyczę za
nim.- Mógłbyś wyjdź z Alex na spacer?
Wszystko zdaje się
wirować więc zamykam oczy.
-Wyjdziesz za
mnie?- Słyszę głos Daniela.
Już mam
odpowiedzieć, że nie dam nawet rady wstać z łóżka ale otwieram
oczy i zamieram.
Daniel niczym słodki
szczeniaczek klęczy przede mną z moim pierścionkiem ze spinaczy
biurowych w ręku. Tym samym który dał mi gdy byliśmy młodsi. Nawet nie wiem kiedy udało mu się go ściągnąć z mojego palca.
Patrzy na mnie najpiękniejszym, najsłodszym spojrzeniem jakie istnieje na świecie. Jestem tak zaskoczona, że nie wiem co powiedzieć. Uśmiecha się lekko.
Patrzy na mnie najpiękniejszym, najsłodszym spojrzeniem jakie istnieje na świecie. Jestem tak zaskoczona, że nie wiem co powiedzieć. Uśmiecha się lekko.
-O mój Boże…
Daniel…- Chrypię.- Ja…
-Nic nie mów June,
zadzwoniłem po Tess, powinna być za kilka minut. Pokiwaj głową
jeśli tak, pokręć jeśli nie.
Spoglądam na dwa
oceany w jego oczach. Daniel jest najpiękniejszą istotą we
wszechświecie. Pamiętam jak mnie uratował, a potem ponownie i
znowu, i znowu. Oświetlał mi drogę gdy chodziłam zagubiona po
ciemnym świecie.
Kiwam głową i
uśmiecham się jak nigdy.
Daniel oddaje mi mój
pierścionek i całuje moją dłoń.
***
-...Możesz
pocałować pannę młodą.
Daniel ujmuje moją
twarz w dłonie i patrzy mi w oczy. Spoglądam w głębię oceanu w
jego oczach. Daniel całuje mnie. Całowaliśmy się milion razy,
nasze usta znają się niemal na pamięć. Ale dzisiaj, stojąc w
śnieżnobiałej sukni, u boku chłopaka który kiedyś uratował mi
życie po walkach Skiz, czuję się jakby to był pierwszy raz.
Kocham cię. Będę
Cię kochać dopóki nie umrę. A jeśli jest życie po śmierci,
będę cię kochać i wtedy. Nie ważne co się ma wydarzyć, być
może jutro zostaniemy zaatakowani i wszyscy umrzemy, albo nastąpi
koniec świata, nie wiem co będzie nawet za pięć minut.
Moje usta jakby
przykleiły do jego ust. Jakby to była szalupa a ja dryfuje po
wzburzonym oceanie.
Day, ów chłopiec z
ulicy którego całym bogactwem było brudne ubranie i szczerość w
oczach, zawładnął moim sercem.
Jest najpiękniejszy
na świecie zarówno ciałem jak i duszą.
Jest srebrnym
błyskiem w świecie ciemności.
Jest moim światłem.
Wchodzę a tu tyle nowych komentarzy ♥ No więc tak: blog zostaje ten sam, jutro go trochę pozmieniam oraz napiszę kilka nowych rozdziałów+ powplatam więcej Tess i Edena.
A co do historii Dune mam z sto pomysłów na nowe wątki, postaram się dodawać nowe rozdziały co najmniej raz w tygodniu (może nawet raz na dzień).
A co do historii Dune mam z sto pomysłów na nowe wątki, postaram się dodawać nowe rozdziały co najmniej raz w tygodniu (może nawet raz na dzień).
Chodźcie w świetle, czytajcie i polecajcie ludziom trylogię "Legenda" (i "The Young Elites" naszej kochanej Marie Lu!) i zostawiajcie komentarze ♥