Każdy Dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Każdy Dzień sprawia, że wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden Dzień naraz. Czasem słońce zachodzi wcześniej. Nie ma Dnia, który trwałby wiecznie.

grudnia 30, 2015

Rozdział 37


Kiedy już ochłonąłem ruszyłem za June. Oczywiście wiedziałem gdzie poszła.
Ujrzałem ją pośród gruzów. Płakała.
Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Poczułem jak się uspokaja, jak łzy znikają z jej oczu.
-Daniel?
-Mhm?
-Zabierz mnie do domu.
***
Nasi synowie urodzili się w Wigilię. John urodził się jako pierwszy o 21:15 a Metias o 21:36.
Byli niemal identyczni. Jasne włosy, duże, niebieskie oczy.
*** 
-John, nie gryź brata!...
Schodzę na parter do kuchni by zrobić sobie kawy. Kilka godzin snu przez kilka tygodni to za mało.
-Dzień dobry- mówię beznamiętnie uruchamiając ekspres.
-Bardzo dobry- odpowiada June.
Zaglądam do pokoju w którym jest z dziećmi. Metias i John bawią się na dywanie a June składa pranie. Przeskakując przez wszystkie zabawki porozrzucane na podłodze docieram do chłopaków.
-Cześć John. Cześć, Metias.
John nie przestaje się bawić klockami ale Metias unosi głowę i się śmieje.
John i Metias są jedynymi istotami w tym domu które się wysypiają. No może jeszcze Alex.
Statystyczny człowiek potrzebuje osiem godzin snu. Od kilku miesięcy spałem najwyżej cztery godziny. Rekord June to trzy.
June usiadła obok Metiasa. Próbuję znaleźć na jej twarzy ślady nieprzespanej ale wszystko maskuje szeroki uśmiech.
-Daniel?- Pyta po chwili.
-Hm?
-Dzwonił ten facet z Antarktydy.
-Jaki facet?
-Profesor Faye czy jakoś tak. Masz się do niego odezwać w ciągu najbliższych dni.
Kurde. Zapomniałem o nim.
-Mówił może czego chce?
-Nie, masz tylko do niego zadzwonić. Mówił, że to pilne.
-Dobra. Dzięki.
Zapadła cisza którą szybko skończyłem:
-June... Ja...
Nie mogłem skończyć bo Alex zaczęła szczekać i ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja otworzę- zwróciłem się do June i podeszłem do drzwi. Uchyliłem je lekko i zobaczyłem Tess i Edena.
-Co wy tutaj robicie?!
-Ciebie też miło widzieć, braciszku- Eden wyszczerzył do mnie zęby.
-Eden, Tess?- Słyszę głos June.
June podeszła do mnie i razem spojrzeliśmy na naszych gości.
-Wpuścicie nas?
-To zależy- zaczyna June. O, nie. Znam ten ton głosu.
-Będziemy się opiekować Metiasem i Johnem dzisiaj i jutro więc będziecie mieli wolny wieczór?- Proponuje Tess.
Spoglądam na June.
-Kusząca propozycja. Co robimy?
-Wchodźcie.
***
-Daniel? Co robimy?- Pytam go gdy w końcu wychodzimy z domu. Nie do końca ufam Tess i Edenowi ale Daniel im ufa. A ja ufam Danielowi. 
-Zawiążę ci oczy- mówi wyciągając czarną chustkę. Chcę protestować ale nie znajduję siły na kłótnię.- Będziesz zachwycona- słyszę jego głos.
Daniel bierze mnie za rękę i prowadzi. Po kilku minutach wchodzimy do jakiegoś budynku. Daniel każe mi zaczekać G miejscu i puszcza moją dłoń. Nie wiem gdzie jesteśmy. Słyszę chyba windę. Po chwili Daniel wraca i bierze mnie na ręce.
-Będą schody- ostrzega. 
Po schodach skręcamy w lewo. Daniel otwiera jakieś drzwi i stawia mnie na ziemi. Ściąga mi chustkę. Pokój w hotelu.
-Zarezerowałeś pokój?- Pytam Daniela.- Myślałam, że idziemy na spacer czy coś...
-Nie podoba ci się? Możemy spacerować całą noc ale osobiście to chyba wolę iść spać. 
Przez chwilę się w siebie wpatrujemy w ciszy a potem wybucham śmiechem i go całuję. 

***
Gdy June zasypia dzwonię do profesora Faye. Odbiera natychmiast. 
-Dobry wieczór, Daniel- słyszę jego głos troskliwego dziadka.
-Profesorze. 
-A więc... Mam nadzieję, że pamiętasz nasz projekt Antarktyda 2.0.
-Tak, oczywiście.
-Cóż... To już nie jest projekt. Za miesiąc zaczynamy testy. Wszystko jest już gotowe. Potrzebujemy jeszcze kilku ludzi i zgód... No i potrzebujemy ciebie. Daniel, czy wciąż jesteś zainteresowany moją ofertą?
Spoglądam na June która spokojnie śpi. Wiele się zmieniło od złożenia mi tej oferty.
-Za miesiąc startujemy?- Upewniam się.
-Tak, wraz z rozpoczęciem nowego roku. Więc... Daniel... Twoja decyzja?
-Proszę mi mówić Day.


Ten rozdział jest tak beznadziejny, że aż mi się przysnęło jak go pisałam... xD
W każdym razie mam nadzieję, że się podoba
Chodźcie w świetle, czytajcie i polecajcie ludziom trylogię "Legenda" (i "The Young Elites" naszej kochanej Marie Lu!) i zostawiajcie komentarze
PS. Damy radę 4000 do Nowego Roku?