Każdy Dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Każdy Dzień sprawia, że wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden Dzień naraz. Czasem słońce zachodzi wcześniej. Nie ma Dnia, który trwałby wiecznie.

stycznia 25, 2016

Rozdział 39

Zawiązano nam oczy. Bo to ściśle tajny projekt. I położenie naszej bazy jest ściśle tajne. Wszyscy znów na mnie mówią Day.
Odwiązują mi oczy dopiero w moim pokoju. Dostałem ogromny, nowoczesny apartament z ogromnym oknem wychodzącym na ośnieżone szczyty. A więc jesteśmy w górach. Całe show z zasłanieiem oczu było tylko dla show.
Gdy tylko to pomyślałem do mojego pokoju wszedł Faye.
-Widzę, że cieszysz się widokiem- powiedział.
-Tak, te góry są...
Faye przerwał mi, wziął do ręki mały przedmiot leżący na szafce nocnej i nacisnął jakiś guzik. Widok się zmienił na miasto nocą. Wcisnął przycisk ponownie i ujrzałem plażę. Pokazał mi jeszcze kilka innch widoków gdy wróciliśmy do punktu wyjścia.
-Możesz również ustawić sobie własny obraz jak chcesz.
-Ee... Dzięki.
-A o widokach mówiąc... Day zapraszam cię na wycieczkę krajoznawczą.

 ***

Dołączył do nas Pasco i kilka innych ludzi i zaczęliśmy wycieczkę. Cóż...
Nasza baza jest ogromna. Myślałem, że ta od Piernika była wielka ale w podrównaniu z tą, było to pudełko na buty. A na razie zwiedziliśmy tylko poziom mieszkalny. Na którym to było: przynajmniej 100 pokoi, 10 publicznych łazienek i 5 pomieszczeń wspólnych z kanapą, telewizorem i takimi gratami. No i fałszywy balkon z fałszywą panoramą i zapachem gór. Przeszliśmy na wyższy poziom, naukowy. Wiekszość miejsca zajmowała ogromna biblioteka połączona z salą komputerową. Reszta pomieszczeń mieściła w sobie sale do wykładów. Wjechaliśmy na jeszcze wyższy poziom który był poziomem laboratoryjnym. Właściwie wszystko co tutaj było to trzy laboratoria i chłodnia. Najwyższy poziom skrywał kuchnię, stołówkę, siłownię, basen oraz kilka sklepów i kafejkę.
 -Jak wam się podoba?- Spytał Faye.
-Robi wrażenie. I to wszystko jest poz ziemią?- Spytał Pasco.
-A czy ktokolwiek wspomniał, że jesteśmy pod ziemią?- Faye uśmiechnął się zagadkowo.
-A więc nie jesteśmy?- Usłyszałem swój głos.
-Tego też nikt nie powiedział. Okej. Gotowi na resztę wycieczki?
-To są nad nami jeszcze jakieś poziomy?- Spytała jakaś dziewczyna.
-Tylko mały poziom organizacyjny z biurami, pomieszczeniami kontrolnymi i takimi w ogóle nie interesującymi pomieszczeniami. Chciałbym was zabrać jeszcze niżej.

*** 

Pod naszmi pokojami są jeszcze dwa, w sumie trzy pomieszczenia. Tuż pod naszymi stopami jest szpital. A na niższym poziomie jest nasze miejsce pracy. Kilkanaście pokoi do których nie pozwolono nam wejść z wyjątkiem szatni i toalety. A na najniższym poziomie jest ogromne pomieszczenie kontrolne, kotłownia i cały system pozwalający żyć wszystkim nad nami. 

-Co o tym sądzisz?- Spytał Pasco gdy siadaliśmy na stołówce z tacami pełnymi jedzenia.
-Brzmi... Hm... Profesjonalnie. I tajemniczo. Praktycznie nic nie wiemy. To może być niebezpieczne. 
-No właśnie. To chyba fajnie, nie?- Odezwała się niska blondyka z szalonymi zielonymi oczami.- Jestem Madeline. Ale wszyscy mówią na mnie Mad. 
-Ja jestem Pasco, a ten piękniś to Day. Ale zanim sobie cokolwiek pomyślisz, on niestety ma żonę i dzieci. 
-Wcale tak niepo
-I nie jest taki miły jaki się wydaje. Dał mi już kosza kilka razy. 
-Wcale ci nie dałem kosza...! 
-Ale prawie umarłeś jak byliśmy razem na misji. June zrobiłaby ze mnie klopy w sosie z twojej krwi i serwowała gościom na twoim pogrzebie. 
-Pasco. Wypchaj się tym spagetti- powiedziałem nabierając trochę na łyżkę i wciskając mu do buzi. 
-Wecie cfo- kawałki makaronu i mięsa wylatywały mu z buzi lądując na wszystkim w promieniu 50 metrów- fy tes ofinyscie swe fypfac bo tho jeft bfowsfkie
Mad roześmiała się i spojrzała na kogoś za moimi plecami. Odwróciłem się. W naszym kierunku szedł wysoki blondyn z niebieskimi, opanowanymi oczami. 
-To jest mój brat, Sean- przedstawiła go w chwili gdy usiadł przy naszym stoliku. 
-Już znalazłaś sobie psiapsiółki, Mad?- Spytał.
-Tak. Za pięć minutek lecimi na mani i pedi!

***

Jakoś nie mam złych przeczuć. Może być to niebezpieczne ale ostatecznie może nam się udać. Ale czy ludzie na to zasługują? Na życie w życiu? Myślałem, że ma się jedno życie, które jest skarbem, trzeba o nie dbać. Tymczasem jeśli umrzesz w grze wciąż zostanie ci prawdziwe życie... Chyba, że system działa inaczej.
Kładę się do łóżka rozmyślając nad tym gna nagle w mojej głowie wytwarza się obraz June. Czuję jak serce mi pęka.
Teraz już nie ma odwrotu. Nawet jakbym chciał uciec, nie znam drogi wyjścia, nie wiem gdzie jestem. Teraz rozumiem sens opasek na oczach gdy nas tutaj przetransportowano: nawet jeśli będziemy mieć wątpliwości mamy tutaj zostać. Trzymać się tego, co zaczęliśmy.




 Przepraszam za taką długą przerwę. Wiecie, koniec okresu i trzeba było się spiąć. Jestem zaskoczona bo moja średnia to 4.11! Uda się pasek na koniec? Nie, nie uda się -> dziękujemy przedmiotom ścisłym :'
Ff jest bliżej końca niż początku... Mało zostało, oj, mało... 
Chodźcie w świetle, czytajcie i polecajcie ludziom trylogię "Legenda" (i "The Young Elites" naszej kochanej Marie Lu!) i zostawiajcie komentarze