Każdy Dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Każdy Dzień sprawia, że wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden Dzień naraz. Czasem słońce zachodzi wcześniej. Nie ma Dnia, który trwałby wiecznie.

stycznia 26, 2016

Rozdział 40

Następnego dnia rano zabrano nas na badania. Po badanich usiedliśmy wszyscy w szatni i czekaliśmy na Fayea.
W naszym zespole było 10 osób. Ja, Pasco, rodzeństwo Mad i Sean, Octavia, Summer, Derek, Finn, Caleb i Alaska. Większość z nich ma 20-25 lat. Najmłodsza jest Mad bo ma tylko 17 lat. Razem z Pasco czujemy się jak jakieś stare dziady.
W końcu przyszedł Faye i przerwał moje zażenowanie.
-Każdy z was ma swoją szafkę w której ma swój szyty na miarę strój- powiedział z uśmiechem profesor.
Otworzyłem moją szafkę i wyciągnąłem z niego granatowy mundur, spodnie i buty. Z tyłu kurtki był wyszyty ciemny napis Antarktyda 2.0. Do przedniej kieszeni była przyczepiona plakietka 076-Day.
-Za dziesięć minut spotkamy się przy waszych pracowniach. Szukajcie drzwi z takim samym numerem co ten na plakietce.
Przebrałem się szybko i udałem się szukać moich drzwi. Po chwili je znalazłem. Faye nie dał nam dalszych instrukcji więc nie wiedziałem co robić. W końcu otworzyłem drzwi.
W środku znajdował się idealnie ciemny pokój. Na środku stał hologram jakieś kobiety.
-Witaj- odezwała się robotowym głosem.- Jestem Antarktyda. A ty jesteś testerem. Proszę, stań we wskazanym miejscu.
Dłoń hologramu wskazała mi świecący punkt "x" na podłodze.
-Rozluźnij się i przygotuj się do gry. Powiedz jak będziesz gotowy.
Wziąłem kilka wdechów i rozluźniłem ramiona.
-Jestem gotowy- powiedziałem pewnym tonem.
-Zaczynamy. Powodzenia.
Czuję jak coś kłuje mnie w kilku miejscach a potem następuje ciemność.

***

Szybuję wśród gwiazd. Nie, to nie są gwiazdy tylko tafla jeziora. Wyciągam dłoń i dotykam wody. Jest lodowata. Nad moją głową rozciąga się nocne niebo a przed mną... Ogromne miasto z tysiącami świateł. Nie wiem ile czasu zbudowanie tego zajęło grafikom. Ale efekt na pewno był warty nawet stu lat pracy. 
Wylądowałem w parku przy fontannie. Na dole czekali już Pasco, Octavia, Sean, Mad i Finn. 
-Ja już kocham to miejsce!- Wykrzyknęła Mad. 
-Nie chwal dnia przed zachodem słońca- powiedział spokojnie jej brat. 
-Właściwie to już jest noc. 
Po chwili wylądowała obok nas Summer. Po upływie kolejnych sekund dołączył do nas Caleb. Brakowało tylko Dereka i Alaski. Upłynęła wieczność gdy z przerażeniem w oczach Derek dotknął ziemi.
-Coś się stało?
-Gdzie jest Alaska?
-Wszystko w porządku?
Derek uciszył wszystkich podnosząc rękę. 
-Hologram kazał mi się rozluźnić- zaczął mówić.- Więc to zrobiłem i już chciałem zacząć grę gdy usłyszałem wrzask Alaski. Wybiegłem do jej pokoju i ona... paliła się żywcem. Ogień trawił jej ciało a ona wrzeszczała i...
-O mój Boże... Dlaczego to się stało? 
-Nie rozluźniła się- powiedział Derek z ponurą miną.- Kazali mi wracać. 
-I to wszystko? Nie przerwią eksperymentu?!- Oburzyła się Summer. 
-Nie. Ich zdaniem bez ofiar nie ma sukcesu. 
-Kto tak twierdzi?! Faye?!
-Faye wrócił do swoich obowiązków i nie ma już nad nami kontroli. 
-Więc kto?
-Oficer Michael Jameson.  

Chodźcie w świetle, czytajcie i polecajcie ludziom trylogię "Legenda" (i "The Young Elites" naszej kochanej Marie Lu!) i zostawiajcie komentarze
PS. Wchodzę dzisiaj na bloga a tu :D Dziękuje wszystkim!!!