Każdy Dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Każdy Dzień sprawia, że wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden Dzień naraz. Czasem słońce zachodzi wcześniej. Nie ma Dnia, który trwałby wiecznie.

grudnia 20, 2015

Rozdział 35


Właściwie to po kilkunastu dniach jest już po wszystkim. Zaatakowała nas grupa zbrojnych rebeliantów z Unii Europejskiej (chociaż trudno tu mówić o Unii bo Europa jest bliska upadkowi).
Jednak zniszczenia są ogromne.  Większość LA to gruzy. Trudno znaleźć budynek któr pozostał w nienaruszonym stanie. Część ludzi się uratowała, reszta została zmieszana z gruzami.
Muszę znaleźć June. Nie mam pojęcia gdzie jest i jaki jest jej stan. Muszę też znaleźć Alex, ale o nią nie martwię się aż tak- to sprytny i wytrzymały pies, pewnie uczepiła się jakiś ratowników i pomaga wyciągać ludzi.
Słońce szykuje się do zachodu gdy podbiega do mnie jakiś nastolatek.
-Jesteś Day, prawda?- Pyta.
-Tak, o co chodzi?
-Ktoś cię szuka.
Chłopiec prowdzi mnie do Batalla. Przy jednym z namiotów czeka na mnie Eden.
-Eden! Co ty tu robisz?
-June jest z Tess na Antarktydzie.
***
Szukając June Tess natknęła się na Alex. I to Alex znalazła June. Podobno Tess doatarła do niej w ostatniej chwili. Obecnie jest w jednym z szpitali w Ross City. Jej stan się powoli polepsza.

Lądujemy po klku godzinach. Eden sugeruje żebyśmy najpierw pojechali odpocząć ale zmuszam go by jechał prosto do szpitala.
***
-I jak?- Pytam Tess która własnie wyszła ze swojego gabinetu. Od godziny obserwuję śpiącą June przez szybę a Tess od godziny zakazuje mi tam wejść.
-Odpuść Day, nie teraz.
-Ale...
-Nie.
-Dobra. Jaki jest jej stan?
-Mogłabym użyć wielu fachowych pojęć których i tak byś nigdy nie zrozumiał ale skrócę to do minimum: jest lepiej.
-I tyle?
-Tyle- odpowiada i próbuje odejść ale łapię ją za ramię.
-Tess...
-Teraz nie mogę Day. Takie są przepisy ale poczekaj godzinę to załatwię ci przepustkę.
***
Więc czekam godzinę. I dokładnie po godzinie idzie w moim kierunku Tess i daje pozwolenie.
-Masz piętnaście minut. Tylko na tyle ci pozwolono.
Uśmiecham się do niej i wchodzę do pokoju June. Spuszczam roletę. Trochę prywatności.
Siadam na krześle obok jej łóżka.
June leży i oddycha gładko. Jej skóra ma już normalną barwę. Przez pięć minut patrzę jak śpi. Po pięciu minutach coś psuje spokój na jej twarzy więc jedną ręką gładzę ją po czole a drugą ujmuję jej dłoń chcąc przywrócić spokój na jej twarzy. Ale pod wpływem mojego dotyku June się budzi.
-Daniel?- Pyta słabo unosząc się lekko.
Nie odzywam się tylko mocno ją przytulam.
-Przepraszam, że cię zostawiłem. Chciałam wrócić. Przez cały czas myślałem tylko o tobie i czy w ogóle jeszcze żyjesz. Nie wybaczyłbym sobie gdybyś umarła tak. Sama na dole bez mnie. June tak bardzo...
-Cii- przerywa mi wtulając się w moje objęcia.
-Kocham cię- mówię całując ją w czubek głowy.
-Ja też cię kocham.
***
-Daniel?
-Hm?
-Ile masz jeszcze czasu?
-Dwie minuty.
-Okay- June siada na łóżku i wpatruje się we mnie.- Musimy porozmawiać.
-O?- Pytam starając się ignorować to jak mocno bije moje serce.
-No więc...
-Więc?
-Hmjestemwciaży.
-Co?
-Jestem w ciąży i będziesz tatą.
Przez chwilę panuje całkowita cisza a potem zaczynam się śmiać. Nie wiem dlaczego ale się śmieję. Cały pokój wypełnia mój donośny śmiech.
-Dlaczego po prostu nie zabili cię na froncie?- Pyta June unoszcąc oczy ku niebu.
Siadam obok niej i mocno ją przytulam wciąż się śmiejąc.
-Ale naprawdę?
-Mhm, naprawdę.
-Nie mogę się doczekać.
-Cóż, musisz poczekać jeszcze 7 miesięcy.
-7 miesięcy poczekam.



Przepraszam za taką dłuuuuuuuuugą nieobecność. Zepsuł mi się laptop i trochę to trwało zanim pogodziłam się z faktem, że muszę go oddać do naprawy. No ale idą święta więc będzie dużo pisania :D . 
A co do bloga to chciałam to zrobić już kilka rozdziałów wcześniej ale jakoś mi się nie kleiło. No więc... DUNE BĘDZIE MIEĆ DZIECI/DZIECKO, POWTARZAM, DUNE BĘDZIE MIEĆ POTOMSTWO! 
Wybaczcie capslocka ale #OTP 
A bad news jest taki, że mój fanfik jest bliżej końca niż początku... 
Chodźcie w świetle, czytajcie i polecajcie ludziom trylogię "Legenda" (i "The Young Elites" naszej kochanej Marie Lu!) i zostawiajcie komentarze
PS. Wybaczcie mi błędy ale nie mam teraz języka polskiego na laptopie więc tak jakby wszystko mam podkreślone czerwoną falowaną linią xD