-Która godzina?-
Spytała w końcu June.
-Nie wiem-
odpowiedziałem bawiąc się jej włosami.- Koło południa.
-Nie chcę wstawać.
-Mm… Ja też.
Wróciliśmy do
naszego apartamentu o piątej rano. Opuściliśmy imprezę na plaży
o trzeciej ale zdecydowaliśmy jeszcze pozwiedzać miasto. Wróciliśmy
dwie godziny później i żadne z nas nie potrafiło zasnąć jeszcze
przez jakąś godzinę.
-Może po prostu
zostaniemy w łóżku przez cały dzień?- Zaproponowałem.
-Kocham cię-
zamruczała.
Całowaliśmy się
przez kilka minut kiedy zadzwonił telefon. June oderwała się ode
mnie ale ja nie chciałem przestać. Moje wargi zaczęły ślizgać
się po jej szyi.
-Halo?- Powiedziała
do telefonu nie zbyt odpowiednim tonem.
Nie wiem co
powiedziała osoba która do niej zadzwoniła ale sekundę później
June zerwała się jak oparzona.
-Ja… To znaczy-
zaczęła się tłumaczyć rzucając we mnie poduszką.- Anden… To
znaczy Elektorze…- O kurde.- Czemu zawdzięczam twój telefon?
June wyszła z
pokoju więc nie mogłem usłyszeć reszty rozmowy. Wiem jedno: nie
była to miła rozmowa bo gdy kilka minut później wróciła nie
była już tak szczęśliwa jak przedtem.
-Zostałaś
zwolniona?- Spytałem.
-Nie- spojrzała na
mnie smutnym wzrokiem.- Mam misję.
-Przecież masz
wolne…
-Polecenie Elektora.
Musimy zakończyć nasz miesiąc miodowy trochę wcześniej…
-Kiedy wylatujesz? I
gdzie?
-Do Afryki…-
Zrobiła pauzę.- Dzisiaj wieczorem.
Wbiłem wzrok w
podłogę i pokiwałem lekko głową.
-Pójdę nas wymeldować.***
une pomachała Tess
i Edenowi. Zajęliśmy miejsca w samolocie. Pierwsze minuty lotu
upłynęły w ciszy. Alex spokojnie leżała pod naszymi stopami.
-Ja- zaczęła wolno
June.- Przepraszam. Totalnie zepsułam nasz miesiąc miodowy..
-To nie twoja wina-
powiedziałem delikatnie ściskając jej dłoń.
June przytuliła się
do mnie.
-Nie wiem jak bez ciebie przetrwam te kilka dni...***
-IPARIS!- Zawołał Anden. June była już w drodze do samolotu gdy nagle zawróciła i zaczęła biegnąć w moją stronę. Zatrzymała się gdy usłyszała głos Andena.
-Wing, Elektorze- powiedziała. Anden obrzucił mnie lodowatym spojrzeniem.
June wskoczyła w moje ramiona.
-Kocham cię, okay?-
powiedziała między pocałunkami.
-Ja też cię
kocham. Bądź ostrożna, okay? Nie wiem co zrobię jak coś ci się
stanie. Kochasz mnie?
-Tak.
-Więc zrób coś
dla mnie. Wróć, jeśli kochasz.
-Wrócę.
Odprowadzam ją
wzrokiem. Chcę za nią krzyknąć, że ma wrócić żywa ale jest
już zbyt daleko.
No więc zepsuł mi się laptop ale już działa xD Następne rozdziały będą o wiele dłuższe i będzie się więcej działo.
Chodźcie w świetle, czytajcie i polecajcie ludziom trylogię "Legenda" (i "The Young Elites" naszej kochanej Marie Lu!) i zostawiajcie komentarze ♥
(Ktoś może wybiera się na spotkanie z Veronicą Roth, autorką "Niezgodnej" i przyjaciółką Marie Lu, w Wawie 12 grudnia? Ja na 80% tak ♥ )